poniedziałek, 30 stycznia 2012

Zimowe zabezpieczenie ogrodu

 
Kończy się sezon i nasze rośliny tracą wigor. Zaczynają mieć ochotę na zimowy sen. Dla ogrodnika to sygnał do działania. Aby zielone królestwo przetrwało zimę bez szwanku, musimy je do tego odpowiednio przygotować.

Wiele roślin nie potrzebuje zimowych zabezpieczeń. Najczęściej są to nasze rodzime gatunki oraz imigranci z krajów o podobnym lub ostrzejszym klimacie. Ale znajdzie się tu również kilka wyjątków. Szczególnej troski wymagają przede wszystkim młode okazy posadzone w ubiegłym sezonie. Są szczególnie narażone na przemarznięcie. Nie tylko mrozy, ale i zimowe wiatry mogą spowodować wiele strat.
Ochronić, otulić, okryć...
Silne wahania temperatury powodują najwięcej szkód na przedwiośniu, kiedy rośliny ogrzane słońcem zaczynają pobierać z ziemi duże ilości wody. W nocy, gdy znów ściska mróz, soki w tkankach zamarzają, powodując rozrywanie komórek i zamieranie pędów.  
W sklepach ogrodniczych można kupić agrowłókninę i rozmaite siatki chroniące przed mrozem. Są łatwe w użyciu, ale tradycyjne okrycia z juty czy słomy wyglądają w ogrodzie o wiele efektowniej.
Warto wiedzieć, że natura sama zadbała o to, by rośliny przetrwały mrozy. Najbardziej naturalną ochroną jest śnieg. Odbija promienie słoneczne, a topniejąc, powiększa zapasy wody w glebie. Naturalnym oktyciem są również opadłe liście. Niestety, łatwo może je rozwiać wiatr, a poza tym mogą w nich zimować zarodniki grzybów chorobotwórczych i szkodniki. Dużo bezpieczniejszym okryciem jest jedlina, czyli gałązki drzew i krzewów iglastych.
Wrażliwe rośliny można okryć kopczykiem torfu. Sklepy ogrodnicze oferują torf w workach o różnej pojemności. Aby kopczyka nie rozwiał wiatr, warto wymieszać torf z wilgotną ziemią. Do kopczykowania można też wykorzystać korę, najlepiej sosnową lub świerkową, a po rozgarnięciu wiosną może służyć za ściółkę. Do zabezpieczenia roślin może nam też posłużyć ziemia. Wystarczy nią zasypać dolną część krzewu. Można użyć ziemi kompostowej, która na wiosnę dodatkowo użyzni glebę.
Do okrywania roślin na zimę nie wolno używać plastikowej folii. Z powodu słabej cyrkulacji powietrza rośliny mogą pod nią zaparować, a podczas mrozów gwałtownie przemarznąć. Szczególnie wrażliwe na mało przewiewne okrycia są róże.
Zabiegi specjalne
Wrażliwe gatunki bylin, których liście zasychają jesienią, trzeba przyciąć, a następnie przykryć warstwą kory, liści lub słomy o grubości 20-30 cm. Można też łączyć okrycia, np. położyć warstwę suchych liści, a następnie grubej kory, by przykrycia nie rozwiewał wiatr. Zimozielonych bylin, jak np. barwinek,ciemiernik,wrzosy i wrzośce, nie przysypujmy liśćmi ani korą, gdyż mogą się udusić. Można je zabezpieczyć lekko gałązkami sosny lub świerka albo kawałkami juty,okryciami przepuszczającymi powietrze i światło.
Drzewa i krzewy zrzucające liście przeważnie nie wymagają specjalnych starań. Większe niebezpieczeństwo czycha na liściaste zimozielone. Najskuteczniejsza i jednocześnie najprostsz metoda to otulenie ich płachtą juty lub agrowłókniny rozpiętej na palikach w kształcie parawanu. Wszystkie zimozielone rośliny nawet zimą potrzebują jak najwięcej światła, więc zasłona powinna być otwarta u góry.
Wiele roślin hodowanych w pojemnikach można pozostawić zimą na zewnątrz. Na ogół jednak nie znoszą one długotrwałych mrozów. Musimy przede wszystkim zadbać o to, by nie przemarzła bryła korzeniowa. Donicę można "ubrać" w jutowy worek, nasypać do niego suchych liści i obwiązać sznurkiem lub wstawić ją do koszyka, który wypełnimy słomą. Można ją też grubo okręcić agrowłókniną. Nie zapominajmy o podlewaniu roślin, gdy temperatura jest dodatnia.

Autorem artykułu jest:  Florentyna
Artykuł pochodzi ze strony: Artelis.pl
Zdjęcie: bank-zdjec.com

Ogród zimą - staw pod lodem

Z nadejściem zimy wszystko w ogrodzie pozornie zamiera. Pamiętajmy jednak, że w zamarzniętych sadzawkach muszą przeżyć ryby i inne zwierzęta wodne. Jak zabezpieczyć nasz staw, czy oczko wodne przed mrozem?

Kiedy temperatura wody spada poniżej 8'C, zwierzęta wodne przechodzą w stan zimowego odrętwienia.Warto o tym wiedzieć i w miarę ochładzania wody zmniejszać im dawki pokarmu. Ryby tracą wtedy zmysł smaku i powonienia, a reagują jedynie na ruch wody, zmiany ciśnienia i dotyk. Schodzą w najgłębsze miejsca stawu, gdzie jest najcieplej, i przytulają się brzuchami do dna. W tej pozycji spędzą całą zimę. Na głębokości 1 m woda ma temperaturę około 5'C i to w zupełności wystarcza im, by dotrwać do wiosny. Jednak zimowy spokój sadzawki nie powinien uśpić naszej czujności. W miejscach, gdzie przebywają zwierzęta, często zaczyna brakować tlenu.
Zanim przyjdzie mróz
O tym, żeby zapewnić rybom właściwe warunki, warto pomyśleć, nim lód skuje wodę. Podczas jesiennych porządków nie należy ycinać trzciny, pałki wodnej ani sitowia. Poruszane wiatrem rośliny powodują, że woda w miejscu, gdzie rosną, zamarza później. Poza tym ich rurkowate łodygi w pewnym stopniu umożliwiają wymianę gazów Żeby cały staw nie pokrył się lodem, warto puścić na wodę tzw. styropianową przerębel (do kupienia w centrach ogrodniczych). Składa się z pierścienia i pokrywy (zdejmujemy ją, kiedy chcemy odkryć otwór w lodzie). Woda pod pierścieniem nie zamarznie, jeśli jego dolna część będzie zanurzona na głębokość około 10 cm. W pierścieniu muszą się znajdować specjalne komory, do których można nasypać piasku lub kamieni. Gdy temperatura spada poniżej -8'C, zamarza otwór pod pokrywą. Wtedy sama styropianowa przerębel nie wystarcza Trzeba zamontować w niej specjalną grzałkę lub napowietrzacz.. W styropianowe kręgi można też wkładać pęki naciętej trzciny, co nie pozwoli wodzie zamarznąć i umożliwi wymianę gazową.
Na lodowej tafli
Podczas silniejszych mrozów lód skuje całą powierzchnię stawu. Wtedy w kilku miejscach należy zrobić przeręble. Do wiercenia przerębli w grubym lodzie najlepszy jest świder wędkarski, którym wierci się otwory o średnicy około 15 cm w bardzo nawet grubej powłoce. Im więcej zrobimy otworów w lodzie, tym lepiej. Wotwory można powkładać wiązki trzciny, żeby przeręble nie zamarzały. Uwaga, przerębli nie wolno wykuwać ani wycinać piłą (zwłaszcza w małych płytkich zbiornikach). 

Autorem artykułu jest: Florentyna
Artykuł pochodzi ze strony: Artelis.pl

sobota, 28 stycznia 2012

Kto jeszcze chce poznać 3 skuteczne metody jak przezimować fuksje?

 
Fuksje to niezwykle piękne rośliny, kwitnące spektakularnie całe lato, zwłaszcza gdy stoją w miejscach chłodnych, półcienistych, gdzie chronione przed gorącymi wiatrami mogą obdarować nas swym unikalnym pięknem. Fuksje najbardziej lubią miejsca osłonięte od popołudniowego słońca i letniego gorąca.

Jesień jest bardzo dobrym okresem na wybranie najlepszych roślin na przyszły rok. W szkółkach i sklepach jeszcze są roślinki, które są dosyć duże bo rosły przez cały sezon, a nie zostały kupione. Można je dokładnie obejrzeć, wybrać najokazalsze i najzdrowsze oraz przezimować jedną z poniższych metod i na wiosnę mieć już okazałą roślinę.
Fuksje rozmnażamy sierpień-wrzesień. W ubiegłym roku w połowie września obcięłam 3 gałązki długości 12 cm z wypatrzonej rośliny, użyłam ukorzeniacza i włożyłam je do doniczki wypełnionej ziemią. Przezimowały na domowym parapecie i przyjęły się wszystkie trzy.

Metoda # 1 Fuksje bardzo reagują na zmiany długości dnia i oraz ilości światła. Praktycznie nie jest możliwe utrzymanie kwitnienia po październiku. Mała ilość światła oraz krótsze dni powodują, że roślina zapada w stan pół-uśpienia.
Aby przezimować je w jak najlepszej kondycji, w październiku i listopadzie stopniowo należy zacząć ograniczać podlewanie. Ziemia nie może wyschnąć całkowicie, ale powinna być podlewana niewiele w tym okresie. Najlepszą metodą jest umieszczenie doniczki na spodku i pozwolić, aby ziemia pobierała wilgoć – wtedy znajdzie się ona bezpośrednio w okolicy korzeni i nie będzie potrzeby moczenia całej ziemi w doniczce.
Temperatury w czasie okresie spoczynku są bardzo ważne. Najlepiej jeżeli możemy zapewnić ok. 7-12C – to temperatura idealna. Im będzie wyższa, tym roślina wyprodukuje więcej wybiegniętych, rachitycznych gałązek. Fuksja zimowana w temperaturze 21C będzie rosła słabo i zwiększy się jej podatność na choroby oraz atak szkodników. Przechowujemy roślinę w pomieszczeniu chłodnym, jasnym i przycinamy w połowie marca. Fuksje zwisające przycinamy w miejscach gdzie zaczynają wychodzić poza pojemnik, w którym rosną. Fuksje rosnące do góry, przycinamy do wysokości 30-40 cm, tak aby mogły wydać jak najwięcej nowych przyrostów.  Fuksje kwitną na gałązkach tegorocznych - przycięcie spowoduje bardziej intensywny przyrost. Nie każdą fuksję należy przycinać do wysokości 30-40 cm, można wyżej – to zależy również od wieku Twojej fuksji i jej wielkości.
Jeśli latem rosła bardzo intensywnie i jest duża, to przed następną wiosną należy ją przesadzić do większej doniczki.
Po przycięciu fuksje można przenieść do pomieszczeń, gdzie temperatura jest wyższa do ok. 18C w dzień, 12C w nocy. Ważne jest aby zacząć podawać nawóz przeznaczony do roślin kwitnących.
Jeżeli dysponujesz kompostem, to dodaj go do doniczki w trakcie przesadzania – wzmocni to roślinę i pomoże zawiązać większą ilość kwiatów.

Metoda # 2 Metoda polecana przez wielbicieli bonsai.
Jesienią należy usunąć wszystkie liście i kwiaty oraz przyciąć roślinę na wysokości pomiędzy 1/3 a połową wysokości. Jako zasadę ogólną bez względu na odmianę, można przyjąć że fuksję należy przyciąć na wysokości 10-20 cm.
Dobrze jest także usunąć 2-3 cm wierzchniej warstwy ziemi. Jeśli chcesz, możesz również odchudzić korzenie swojej fuksji. W tym celu wyjmujesz fuksję z doniczki, usuwasz 1/3 ziemi wraz z częścią korzeni, usuwając przy okazji wszystkie brązowe i te, które wyglądają podejrzanie brązowo. Następnie umieszczasz ją w doniczce mniejszej o co najmniej 2 rozmiary i dodajesz świeżej ziemi. Powinna zimować w temperaturze ok.8 C.
Jeżeli nie możesz zapewnić takiej temperatury, umieść doniczkę w jasnym i najchłodniejszym pomieszczeniu z dala od źródeł ciepła. Doniczkę należy często odwracać, aby nie zmienić kształtu rośliny, która będzie rosła do światła.
Utrzymuj podłoże lekko wilgotne, ale nie mokre. Zraszaj fuksję miękką wodą raz dziennie lub raz na kilka dni. To pomoże pojawieniu się nowych liści. Gdy tylko pojawią się nowe liście, można uszczykiwać przyrosty w celu nadania pożądanego kształtu.

Metoda # 3 Jak przezimować fuksje w ogrodzie, grzebiąc je w ziemi, jeżeli nie masz miejsca ani w domu, ani w piwnicy. Metoda ta pochodzi z Kanady, kraju o podobnych i nawet surowszych warunkach klimatycznych.
Fuksje przycinamy do wysokości 20-30 cm, oczyszczamy z liści i kwiatów. A w ogrodzie wykopujemy dołek głębokości ok. 60 cm, wykładamy go przesuszonymi liśćmi lub trawą. Fuksję z doniczką kładziemy na boku, pokrywamy suchymi liści lub trawą i zasypujemy ziemią. Zaznaczamy miejsce gdzie zakopaliśmy roślinę. Dla pewności można okryć to miejsce dodatkową warstwą kory, gałęzi świerkowych czy innym materiałem izolującym od mrozu.
Kiedy miną mrozy, fuksje należy odkopać, usunąć wszystkie przyrosty (będą białe) i zacząć podlewać oraz nawozić nawozem 20-20-20 (NPK).

Autorem artykułu jest:  Ewa Maria Szulc
Artykuł pochodzi z: Artelis.pl 
Zdjęcie: swiatkwiatow.pl

5 skutecznych metod na zimowanie ukochanych pelargonii

 
Dlaczego warto zimować pelargonie? Kilkuletnia pelargonia ma dużo więcej uroku niż taka w pierwszym sezonie - grube, czasem powykręcane gałązki dodają roślinie przestrzenności i urody. Moje mają 3 lata. Sadzę je wiosną do czystego kompostu i nie uszczykuję pierwszych pączków kwiatowych - dlatego mają więcej kwiatów niż liści.

Pelargoniom nie można dać zmarznąć. Należy je zabrać do pomieszczenia gdy tylko zapowiadają przymrozki w Twojej okolicy.

Metoda #1 Jeśli masz niedużo roślin i sporo miejsca na słonecznych parapetach, można pelargonie przenieść po prostu do mieszkania i cieszyć się rośliną całą zimę. Będziesz obserwować jak rośnie - gałązki trochę się wyciągną, ale w lutym/marcu zakwitnie, a czasem nawet wcześniej. W lutym można ją przyciąć - według własnych preferencji, a gdy minie zagrożenie przymrozków wiosną wystawić do ogrodu.

Metoda #2 Druga metoda zimowania, to również przeniesienie do domu z tą różnicą, że ustawiamy ją w miarę chłodnym miejscu (18C) i jak najdalej od jakiegokolwiek źródła ciepła. Troszkę podlewamy, ale tylko wtedy gdy roślina daje wyraźnie znać, że potrzebuje. Niech sobie rośnie tyle ile daje radę. Jeśli zobaczysz pąki to koniecznie je uszczykuj - nie pozwalaj zakwitnąć. Ten zabieg pozwoli roślinie zebrać siły oraz uformować dodatkowe łodyżki i liście - a gdy uznasz, że ma ich wystarczająco dużo - niech zakwitnie.
Jeżeli nie chcesz zimować pelargonii na ciepłym i słonecznym parapecie, a raczej w piwnicy kluczem do sukcesu jest uwierzyć, że pelargonia nie potrzebuje wody aby przetrwać zimę. Poniższe metody są tradycyjne, stosowane przez dziesiątki, o ile nie setki lat w krajach gdzie ogrodnictwo ma dużo dłuższe tradycje i jest nobilitujące - dlaczego u nas niewiele osób o niej wie?

Metoda #3 Przenieś rośliny do piwnicy czy garażu. Dobrze wtedy przyciąć na taką wysokość jakie mamy życzenie i usunąć wszystkie liście. Można wtedy zapomnieć o niej na całą zimę, nie podlewając ani odrobiny - lub jeśli masz słabe nerwy podlewając odrobinę raz w miesiącu. Gdy pelargonia nie ma wody i światła, zapada w stan uśpienia, z którego wybudzi się gdy zaczniesz ją podlewać w lutym. Im zimniejsze pomieszczenie, ale gdzie temperatura nie spada poniżej zera, tym mniejsza konieczność podlewania. Jeżeli temp. jest ok. 10C, można jej nie podlewać wcale.

Metoda #4  Można wyjąć pelargonię z doniczki, czy wykopać z rabaty, otrząsnąć korzenie z ziemi, dać zaschnąć liściom, a potem włożyć do plastikowej torebki wypełnionej wilgotnym torfem i tak przezimować do wiosny - nie podlewając.
Jeżeli pelargonia wymaga odmłodzenia, to najlepiej w sierpniu pobrać sadzonki - ukorzenią się do zimy. Pobieranie sadzonek w styczniu-lutym nie gwarantuje kwitnienia w danym sezonie, ale dopiero w następnym.

Metoda #5 Otrząsnąć korzenie pelargonii z ziemi i osuszyć, zawinąć w papier i powiesić do góry korzeniami w miejscu, gdzie temperatura nie spada poniżej zera, ale jest niska. Niektórzy mówią, że nie osuszenie roślin może spowodować jej pleśnienie i gnicie.

W lutym przez kilka godzin namoczyć korzenie w wodzie i dopiero wtedy posadzić w doniczce.Ta metoda daje 50-75% szansy roślinom, jest więc przydatna jeśli masz dużo roślin i nie masz miejsca na ich zimowanie.

Autorem artykułu jest:  Ewa Maria Szulc
Artykuł pochodzi z: Artelis.pl 
Zdjęcie: garnek.pl

wtorek, 24 stycznia 2012

Ogrodowa uprawa roślin ozdobnych w styczniu i lutym.



W styczniu i w lutym mało jest do zrobienia w ozdobnej części ogrodu. Więcej czasu w tym okresie poświęca się roślinom przechowywanym w pomieszczeniach.

W pierwszej połowie zimy zdarzają się okresy mroźne, ale bez śniegu. Takie okresy są szczególnie niebezpieczne dla wrażliwych roślin zimozielonych, jak wrzośce, berberysy oraz dla niektórych krzewów iglastych. W lutym trzeba sprawdzić stan ich okrycia i nieco zwiększyć warstwę słomy ochraniającą te rośliny przed przemarznięciem.
Przeglądamy rośliny mateczne, pelargonie. Przez okres zimy pelargonie powinny być przetrzymywane w pomieszczeniach widnych, o temperaturze 6-8 stopni C. Pelargonie nie zapadają w wyraźny stan spoczynku. Co jakiś czas sprawdzamy wilgotność ziemi, utrzymując ją na niskim poziomie. Należy także sprawdzać i usuwać części pędów z objawami chorobowymi.
Przeglądamy bulwy mieczyków, przetrzymywane w pomieszczeniu o temperaturze około 5 stopni C. Sprawdzamy czy pod suchymi, okrywającymi łuskami bulwa jest jędrna, czy nie występują na niej ciemne, wgłębione plamy i czy nie ma na nich śladów żerowania. W przypadku nieznacznego porażenia skutecznym sposobem ich zwalczania jest przesypywanie bulw naftaliną i szczelne opakowanie papierem na trzy tygodnie oraz przechowywanie w temperaturze 21-24 stopni C.
W lutym przenosimy do pomieszczeń o wyższej temperaturze skrzyneczki z cebulami roślin przygotowanych jesienią do pędzenia. Długość pędzenia okresu roślin cebulowatych zależy od gatunku i od odmiany i temperatury. Tulipany powinny zakwitnąć po 3-4 tygodniach, konwalie po 2 tygodniach, a krokusy po niecałych 2 tygodniach. Można wyhodować kwiaty na określony termin, co daje satysfakcję hodowcy i amatorowi.
W lutym rozpoczynamy siew roślin jednorocznych tzn. goździk, lobelia petunia, lwia paszcza oraz niektóre byliny.
Jeśli pogoda na to pozwala, w końcu lutego można rozpocząć cięcie krzewów ozdobnych, Wycinamy pędy starsze, które już kwitły w ubiegłych sezonach. Nie tniemy krzewów, które tworzą pąki kwiatowe już na jesieni np. forsycja, jaśminowiec – gatunki wcześnie kwitnące. 

Autorem artykułu jest: Wanda Frasiak
Artykuł pochodzi ze strony: Artelis.pl
Zdjęcie: kwiaty.blogan.pl 

Rodzaje uszkodzeń mrozowych roślin


Artykuł opisuje rodzaje uszkodzeń roślin wywołanych mrozem.

Mroźna i bezśnieżna zima jest jednym z największych zagrożeń„ dla roślin. Należy jednak pamiętać, iż nie jest to jedyny okres w którym mróz może wyrządzić szkody w naszym ogródku. Równie niebezpieczne bywają przymrozki jesienne oraz wiosenne o czym mogliśmy przekonać się w 2007 roku, gdy majowe przymrozki spowodowały przemarznięcie kwiatów w polskich sadach.

Najgroźniejszym uszkodzeniem powodowanym przez mróz jest przemarznięcie korzeni. W tym wypadku ginie cała roślina . W naszych warunkach klimatycznych zdarza się ono bardzo rzadko i dotyczy większości przypadków roślin egzotycznych, których hodowla powinna ograniczać się do szklarni.
Częste przypadki przemarznięcia korzenia występują w przypadku hodowli roślin ozdobnych w donicach na balkonach. Dlatego też dobór roślin do hodowli balkonowej powinien uwzględniać jedynie rośliny o największej mrozoodporności.
Uszkodzenie pni, jest równie niebezpieczne, jednak nie powoduje ono natychmiastowej śmierci rośliny. Rzadkim przypadkiem jest przemarznięcie pni, znacznie częściej powstają rany zgorzelowe spowodowane wahaniami temperatur, występujące w drugim okresie zimy.
Bardzo częstym uszkodzeniem występującym nawet podczas łagodnych zim jest przemarzanie pąków kwiatowych. Szczególnie dotkliwe jest to w przypadku roślin sadowniczych (brzoskwinia, morela, wiśnia) i jest to główna przyczyna ich słabego owocowania. Odrębnym przypadkiem jest przemarzanie kwiatów wspomniane we wstępie występujące podczas kwitnienia (kwiecień„/maj). Kwiaty przemarzają przy temperaturze nieco mniejszej niż -2oC. Dotyczy to przede wszystkim moreli , brzoskwini, czereśni i wiśni. Najrzadziej, bo raz na kilkanaście lat dotyczy to jabłoni.
 
Autorem artykułu jest: Daniel Paluszek redaktor portali: www.ogrodywarszawa.eu  www.ogrody.gdansk.pl
Artykuł pochodzi ze strony: Artelis.pl

sobota, 14 stycznia 2012

Zwalczanie chwastów w ogrodzie


 
O konieczności zwalczania chwastów w ogrodzie, nikogo nie trzeba przekonywać. Jest to trudna i żmudna praca, ale efekty są zaskakująco dobre, zwłaszcza latem, kiedy ogród przepełniają piękne kwiaty, różnorodne krzewy i drzewa.

Wszyscy posiadacze ogrodów doskonale wiedzą, ile czasu pochłaniają prace pielęgnacyjne. Zaczynamy więc od profilaktyki.
W terenie sąsiadującym bezpośrednio z ogrodem, przy drodze, należy skosić chwasty jeszcze przed ich kwitnieniem. Chwasty nie będą miały możliwości wydać nasion, które przedostały by się do naszego ogrodu. Obornik i komposty, zawierają dużą ilość nasion chwastów, dlatego powinny być dostatecznie rozłożone lub poddane gorącej fermentacji, nawet do 60 stopni C, aby nasiona chwastów straciły  zdolności kiełkowania. Obornik powinien być dobrze przerobiony, przefermentowany, nigdy nie świeży, ponieważ mogą się tam znajdować większe zapasy nasion chwastów.
Istotne znaczenie w zwalczaniu chwastów ma nawożenie. Rośliny nawożone, które są zaopatrzone w składniki pokarmowe, szybko rosną i tworzą zwarty szereg zagłuszający chwasty. Pielęgnacja powinna się ograniczać do warstwy ziemi powierzchniowej. Chwasty niszczymy motyczką lub pazurkami.
Najwięcej troski poświęcamy świeżym zasiewom, uwalniając roślinki od zagłuszających ich chwastów. Wyrywamy chwasty ręcznie i odnosimy na stos kompostowy, nigdy nie poza granice ogrodu, gdyż pobrały one z gleby znaczne ilości składników pokarmowych, które powinny trafić z powrotem do ziemi w postaci kompostu. Jeżeli chwasty wytworzą duże, silne korzenie, podczas ich usuwania możemy poodrywać korzenie naszych roślinek lub nawet wyrwać razem z chwastami. Perz usuwamy na bieżąco, nie pozostawiając w ziemi nawet najdrobniejszego fragmentu złogu, ponieważ szybko z niego wyrosną nowe pędy i błyskawicznie się rozprzestrzenią. Pomocne widły lub łopata, którymi delikatnie podważamy ziemię o głębokości 12-15 centymetrów, natomiast ręką wyciągamy rozłogi, które już nie stanowią większego oporu.
Kiedy jest już ciepło, pojawia się tak zwane wtórne zachwaszczanie. Chwasty wyrastają ponad rośliny, silnie się rozgałęziają, kwitną i szybko osiągają dojrzałości nasion, korzystając z dostępu światła. Usuwamy je, zanim zdążą osypać nasiona, w przeciwnym przypadku będą przyczyną zachwaszczenia na następne lata. Wystarczą dwie, trzy rośliny w pełni dojrzałe, a zapas nasion w ziemi zdolnych do kiełkowania powiększy o kilkaset tysięcy.

Autorem artykułu jest: Wanda Frasiak 
Artykuł pochodzi ze strony: Artelis.pl
Zdjęcie: garnek.pl